~.~
"Nie ma nic do stracenia,
gdy nikt nie zna Twojego imienia.
Nie ma nic do zyskania,
ale dni zdają się nie zmieniać"
gdy nikt nie zna Twojego imienia.
Nie ma nic do zyskania,
ale dni zdają się nie zmieniać"
~.~
- Ivy kochanie, wstawaj. - usłyszałam delikatny głos mamy.
- Co się dzieje? - jęknęłam niezadowolona zwlekając się z łóżka.
- Dzisiaj pierwszy dzień szkoły. - powiedziała podekscytowana. Cieszyła się chyba bardziej niż ja. Przetarłam lekko powieki, kierując się w stronę łazienki.
Wzięłam powolny, poranny prysznic, po czym okryta ręcznikiem zaczęłam doprowadzać się do porządku.
-Ivy bo się spóźnimy.!-zawołała.
- Już schodzę!- odkrzyknęłam ubierając na siebie ostatnią część mojej szkolnej garderoby. Odkąd pamiętam zawsze nienawidziłam ubierać na siebie "tego czegoś" nazywanego powszechnie szkolnym mundurkiem. W tym roku było o niebo gorzej... dali mi rozmiar za mały! Jęknęłam poirytowana wciskając się w granatową spódniczkę sięgającą zaledwie przed kolano. Ruszyłam w stronę wielkiego lustra, które
Moje powieki stopniowo się unosiły w obawie przed przerażeniem. Zjechałam wzrokiem wzdłuż mojego ciała. Biała bluzka podpięta granatowo-białym krawatem prezentowała się idealnie. Żakiet w takim samym odcieniu z wszytym logo szkoły również, ale ta spódniczka ... Ugh wyglądałam okropnie! Skrzywiłam się przeglądając ostatni raz w lustrze. Pośpiesznie spakowałam do swojej czarnej torby jakieś zeszyty, ponieważ nie mam rozpiski z książkami. Zbiegając na dół natknęłam się na pięknie wystrojoną rodzicielkę zapewne czekającą na mnie.
-Zjedz śniadanie, odwiozę cie do szkoły. Tylko migiem inaczej obie się spóźnimy. - kiwnęłam pospiesznie głową kierując się do kuchni. Podeszłam do szafki gdzie znajdowały się miski. Wyjęłam jedną z nich. Wsypałam do nich płatki czekoladowe i zalałam mlekiem z kartonu. Wzięłam swoje śniadanie i usiadłam na przeciwko rodzicielki. Bez żadnego słowa skonsumowałam posiłek, wstawiłam naczynie do zlewu i razem z mamą wyszłam z domu.
- Słyszeliście jakieś dziwne dźwięki wczoraj w nocy? -zapytałam przypominając sobie wczorajsza scenę na korytarzu.
- Zapomniałam cię kochanie poinformować. Razem z Josephem wybraliśmy się na miasto i wróciliśmy na prawdę późno, a coś się stało? - popatrzyła na mnie podejrzliwym wzrokiem.
-Wydawało mi się... Um może to gałęzie, które uderzając, tarły okno... albo po prostu wiatr- wytłumaczyłam pośpiesznie, kiedy wjechaliśmy na parking przy szkole.
Holmes Chapel Comprehensive School. - przeczytałam ponownie nazwę mojej nowej wyrafinowanej szkoły. Moja mama bardzo ucieszyła się, że będę mogła do niej chodzić. Ja natomiast chcę wrócić do Stanfor, do taty i przyjaciół, których nie miałam zbyt wiele, ale chociaż miałam. Znałam ich dość długo i nie byłam osamotniona. Tutaj nie znam nikogo oprócz Hayely, ale nie wydaje mi się żebyśmy jakoś specjalnie zaprzyjaźniły się. Wzięłam ostatni niepewny wdech po czym ruszyłam w jej stronę. Znajdując się w środku od razu spostrzegłam drewniane drzwi z napisem "Sekretariat". Ruszyłam w głąb pomieszczenia. Niezgrabnie pochyliłam się nad biurkiem sekretarki.
-Dzień dobry. Nazywam się Ivy McCras. Ja um... jestem tutaj nowa- powiedziałam bacznie obserwując reakcje kobiety w koku, która siedziała za biurkiem.
-O tak-odezwała się uprzejmie- Witamy w Holmes Chapel Comprehensive School panno McCras -posłała mi ciepły uśmiech. Następnie podeszła do ogromnej szafki i wyjęłam z niej jakąś teczkę na której widniało moje nazwisko.
- Znajdziesz w niej , plan zajęć i kod do szafki, oraz różne papiery, które musisz wypełnić i przynieś tutaj-wyjaśniła
-Bardzo pani dziękuje- uśmiechnęłam się nieśmiało, powoli zbliżając się do wyjścia. Udałam się na poszukiwanie swojej szafki. Kiedy już ją odnalazłam wpisałam banalny kod i sprawdziłam plan zajęć.
-matematyka-216(parter)
Szłam długim zapchanym korytarzem. Czułam na sobie palący wzrok innych. Zaczęłam iść szybciej próbując nie zwracać na siebie zbytecznej uwagi. Pośpiesznie odnalazłam salę 216 i weszłam do niej. Było jeszcze trochę czasu przed dzwonkiem.Usiadłam w ostatniej ławce licząc na to, że nikt tam nie siedzi. Po dzwonku do klasy wparowali wszyscy uczniowie. Z hałasem zaczęli zajmować swoje miejsca, moje pozostawało puste dopóki bardzo ładna dziewczyna o długich kręconych blond włosach nie zajęła miejsca obok mnie.
- Słyszeliście jakieś dziwne dźwięki wczoraj w nocy? -zapytałam przypominając sobie wczorajsza scenę na korytarzu.
- Zapomniałam cię kochanie poinformować. Razem z Josephem wybraliśmy się na miasto i wróciliśmy na prawdę późno, a coś się stało? - popatrzyła na mnie podejrzliwym wzrokiem.
-Wydawało mi się... Um może to gałęzie, które uderzając, tarły okno... albo po prostu wiatr- wytłumaczyłam pośpiesznie, kiedy wjechaliśmy na parking przy szkole.
Holmes Chapel Comprehensive School. - przeczytałam ponownie nazwę mojej nowej wyrafinowanej szkoły. Moja mama bardzo ucieszyła się, że będę mogła do niej chodzić. Ja natomiast chcę wrócić do Stanfor, do taty i przyjaciół, których nie miałam zbyt wiele, ale chociaż miałam. Znałam ich dość długo i nie byłam osamotniona. Tutaj nie znam nikogo oprócz Hayely, ale nie wydaje mi się żebyśmy jakoś specjalnie zaprzyjaźniły się. Wzięłam ostatni niepewny wdech po czym ruszyłam w jej stronę. Znajdując się w środku od razu spostrzegłam drewniane drzwi z napisem "Sekretariat". Ruszyłam w głąb pomieszczenia. Niezgrabnie pochyliłam się nad biurkiem sekretarki.
-Dzień dobry. Nazywam się Ivy McCras. Ja um... jestem tutaj nowa- powiedziałam bacznie obserwując reakcje kobiety w koku, która siedziała za biurkiem.
-O tak-odezwała się uprzejmie- Witamy w Holmes Chapel Comprehensive School panno McCras -posłała mi ciepły uśmiech. Następnie podeszła do ogromnej szafki i wyjęłam z niej jakąś teczkę na której widniało moje nazwisko.
- Znajdziesz w niej , plan zajęć i kod do szafki, oraz różne papiery, które musisz wypełnić i przynieś tutaj-wyjaśniła
-Bardzo pani dziękuje- uśmiechnęłam się nieśmiało, powoli zbliżając się do wyjścia. Udałam się na poszukiwanie swojej szafki. Kiedy już ją odnalazłam wpisałam banalny kod i sprawdziłam plan zajęć.
-matematyka-216(parter)
Szłam długim zapchanym korytarzem. Czułam na sobie palący wzrok innych. Zaczęłam iść szybciej próbując nie zwracać na siebie zbytecznej uwagi. Pośpiesznie odnalazłam salę 216 i weszłam do niej. Było jeszcze trochę czasu przed dzwonkiem.Usiadłam w ostatniej ławce licząc na to, że nikt tam nie siedzi. Po dzwonku do klasy wparowali wszyscy uczniowie. Z hałasem zaczęli zajmować swoje miejsca, moje pozostawało puste dopóki bardzo ładna dziewczyna o długich kręconych blond włosach nie zajęła miejsca obok mnie.
- Cześć jestem Clary. - przywitała się ze mną.
- Ivy. - mówiąc to uścisnęłam jej dłoń.
- Bardzo dobrze trafiłaś. Siedzisz ze mną. - odezwała się z entuzjazmem.
- No to może ten dzień nie będzie taki straszny. - na moje słowa dziewczyna zaśmiała się.
- Już ja tego dopilnuję... - rzekła.
Wszyscy ucichli gdy do klasy wszedł nauczyciel. Pan Robinson jeżeli dobrze pamiętam przedstawił mnie wszystkim uczniom i tak oto ponownie znalazłam się w centrum uwagi.
Wykłady pana Robinsona były dość męczące. Odetchnęłam z ulgą kiedy lekcja dobiegła końca.Parę męczących lekcji później nadeszła pora lunchu.Wzięłam głęboki oddech nim weszłam do stołówki. Trzymając brązową tacę z sokiem pomarańczowy i kanapką w ręce szukałam wolnego stolika. Nagle zauważyłam, Clary blondynkę z którą siedzę na matematyce. Uśmiechnęłam się promiennie podchodząc do jej stolika.
-Siadaj- uśmiechnęła wskazując krzesło naprzeciwko siebie.
Zrobiłam to bez wahania.
Rozglądając się po pomieszczeniu dostrzegłam zaledwie pięćdziesiąt metrów od nas stolik Heyley. Siedziała z grupką znajomych dobrze się bawiąc. Jeden z chłopców przykuł moją uwagę. Brunet w brązowych włosach. Był to ten sam chłopak, który był u nas w domu tak późną porą. Musiał zauważyć, że patrzę się na niego, ponieważ po chwili jego oczy przeniosły się na mnie. Od razu odwróciłam wzrok.
-Elita tej szkoły- szepnęła z obrzydzeniem
Umiejętnie przytaknęłam zabierając się za swój lunch.
Ostaniom lekcją okazał się wf. Przebrana w odpowiedni strój razem z resztą dziewczyn wyszłam na boisko. Po wykonaniu zwykłej rozgrzewki, wszystkie ustawiliśmy się w szeregu, by trenerka mogła sprawdzić obecność. Na drugim końcu boiska ujrzałam grupę chłopaków grających w... W śród nich był chłopak Hayely. Znaczy tak mi się wydaję, że to jej chłopak.
Clary, kto to jest?-zapytałam
-To Harry. Harry Styles.-odpowiedziała od niechcenia.
Szepnęłam ciche dziękuję, nie odrywając od niego wzroku.
- Panno McCras mam wysłać pani specjalne zaproszenie?- rozległ się donośny krzyk trenerki. - Nie, przepraszam. - szybko podbiegłam na koniec kolejki.
-Ok dziewczyny! Dziś zobaczymy jak bardzo jesteście gibkie, ponieważ musimy odnowić drużynę cheerleaderek. Nie mamy zbyt wiele czasu dlatego pokażcie na co was stać!-po donośnym głosie trenerki cała grupka chłopców odwróciła się by popatrzeć.
Pierwsza wystartowała niejaka Kate. Zrobiła niepełną gwiazdę i upadła na ziemie.
Po niej wystartowało jeszcze pięć dziewczyn i ja. Kątem oka spojrzałam na drugą połowę boiska.
Cholera patrzą się.
-Ivy McCras- zawoła nauczycielka
Wyszłam przed szereg cała dygocząc z nerwów.
-Zrób pełny szpagat-rozkazała
Wykonałam polecenie. Rozstawiłam nogi po obu nogach po czym jechałam w dół aż do samiutkiej ziemi. Byłam pierwszą dziewczyną z naszej grupy, która zrobiła go bezbłędnie.
-Dobrze na koniec zrób "Skorpiona"-dodała zapisując coś w zeszycie
Stanęłam na jednej nodze, drugą chwyciłam i wygięłam się tak że dotknęłam głowy.
Usłyszałam głośne gwizdy z drugiej połowy boiska, odwróciłam się by zobaczyć jak wpatruje się we mnie z zainteresowaniem. Zauważył że też mu się przyglądam. Uśmiechnął się łobuzersko i wrócił do treningu oblizując usta.
- Świetnie dziewczyny zostało dziesięć minut do dzwonka, idźcie do szatni Clary Mason i Ivy McCras zgłoście się do mnie na następnej lekcji wf.
Po ostatnim najdłuższym gwizdku jaki trenera nam zafundowała udaliśmy się do szatni. Skorzystałam z toalety, a kiedy wróciłam w pomieszczeniu były tylko dwie dziewczyny.
a początku zdjęłam szkolne szorty a następnie założyłam spódniczkę. Moją krótką spoconą białą bluzkę rzuciłam w kąt, i zostałam w samym staniku.
Zastygłam w bezruchu kiedy usłyszałam chrząknięcie tuż za sobą.
-Nie wiedziałem, że jesteś aż tak gibka. Podoba mi się to.- wyszeptał wprost do mojego ucha.
Moje ciało przeszedł silny przyjemny deszcz. Jego dłoń zaczęła kreślić przeróżne wzory na moich plecach. Siłą rzeczy odwróciłam się. Stałam z nim twarzą w twarz.
-Jak się tu dostałeś?-zapytałam zszokowana
Oblizał usta oglądając moje ciało. Speszona zaczęłam rozglądać się za moją szkolną koszulą.
-Tego szukasz?- uniósł moją koszulę w górę.
W co on pogrywa?!
-Oddaj to -poprosiłam.
- To grzech chować tak piękne ciało Ivy... jesteś kusząca. - powiedział sprośnie się uśmiechając.
W tym momencie moje serce stanęło.
====================================================================
Hey kochani! Przedstawiamy Wam kolejny rozdział Nothing Happens Without A Reason.
Serdecznie zapraszamy Was do KOMENTOWANIA, to sprawia, że rozdziały pojawią się szybciej.
P.S. Jakie wrażenia po rozdziale??
Wykłady pana Robinsona były dość męczące. Odetchnęłam z ulgą kiedy lekcja dobiegła końca.Parę męczących lekcji później nadeszła pora lunchu.Wzięłam głęboki oddech nim weszłam do stołówki. Trzymając brązową tacę z sokiem pomarańczowy i kanapką w ręce szukałam wolnego stolika. Nagle zauważyłam, Clary blondynkę z którą siedzę na matematyce. Uśmiechnęłam się promiennie podchodząc do jej stolika.
-Siadaj- uśmiechnęła wskazując krzesło naprzeciwko siebie.
Zrobiłam to bez wahania.
Rozglądając się po pomieszczeniu dostrzegłam zaledwie pięćdziesiąt metrów od nas stolik Heyley. Siedziała z grupką znajomych dobrze się bawiąc. Jeden z chłopców przykuł moją uwagę. Brunet w brązowych włosach. Był to ten sam chłopak, który był u nas w domu tak późną porą. Musiał zauważyć, że patrzę się na niego, ponieważ po chwili jego oczy przeniosły się na mnie. Od razu odwróciłam wzrok.
-Elita tej szkoły- szepnęła z obrzydzeniem
Umiejętnie przytaknęłam zabierając się za swój lunch.
Ostaniom lekcją okazał się wf. Przebrana w odpowiedni strój razem z resztą dziewczyn wyszłam na boisko. Po wykonaniu zwykłej rozgrzewki, wszystkie ustawiliśmy się w szeregu, by trenerka mogła sprawdzić obecność. Na drugim końcu boiska ujrzałam grupę chłopaków grających w... W śród nich był chłopak Hayely. Znaczy tak mi się wydaję, że to jej chłopak.
Clary, kto to jest?-zapytałam
-To Harry. Harry Styles.-odpowiedziała od niechcenia.
Szepnęłam ciche dziękuję, nie odrywając od niego wzroku.
- Panno McCras mam wysłać pani specjalne zaproszenie?- rozległ się donośny krzyk trenerki. - Nie, przepraszam. - szybko podbiegłam na koniec kolejki.
-Ok dziewczyny! Dziś zobaczymy jak bardzo jesteście gibkie, ponieważ musimy odnowić drużynę cheerleaderek. Nie mamy zbyt wiele czasu dlatego pokażcie na co was stać!-po donośnym głosie trenerki cała grupka chłopców odwróciła się by popatrzeć.
Pierwsza wystartowała niejaka Kate. Zrobiła niepełną gwiazdę i upadła na ziemie.
Po niej wystartowało jeszcze pięć dziewczyn i ja. Kątem oka spojrzałam na drugą połowę boiska.
Cholera patrzą się.
-Ivy McCras- zawoła nauczycielka
Wyszłam przed szereg cała dygocząc z nerwów.
-Zrób pełny szpagat-rozkazała
Wykonałam polecenie. Rozstawiłam nogi po obu nogach po czym jechałam w dół aż do samiutkiej ziemi. Byłam pierwszą dziewczyną z naszej grupy, która zrobiła go bezbłędnie.
-Dobrze na koniec zrób "Skorpiona"-dodała zapisując coś w zeszycie
Stanęłam na jednej nodze, drugą chwyciłam i wygięłam się tak że dotknęłam głowy.
Usłyszałam głośne gwizdy z drugiej połowy boiska, odwróciłam się by zobaczyć jak wpatruje się we mnie z zainteresowaniem. Zauważył że też mu się przyglądam. Uśmiechnął się łobuzersko i wrócił do treningu oblizując usta.
- Świetnie dziewczyny zostało dziesięć minut do dzwonka, idźcie do szatni Clary Mason i Ivy McCras zgłoście się do mnie na następnej lekcji wf.
Po ostatnim najdłuższym gwizdku jaki trenera nam zafundowała udaliśmy się do szatni. Skorzystałam z toalety, a kiedy wróciłam w pomieszczeniu były tylko dwie dziewczyny.
a początku zdjęłam szkolne szorty a następnie założyłam spódniczkę. Moją krótką spoconą białą bluzkę rzuciłam w kąt, i zostałam w samym staniku.
Zastygłam w bezruchu kiedy usłyszałam chrząknięcie tuż za sobą.
-Nie wiedziałem, że jesteś aż tak gibka. Podoba mi się to.- wyszeptał wprost do mojego ucha.
Moje ciało przeszedł silny przyjemny deszcz. Jego dłoń zaczęła kreślić przeróżne wzory na moich plecach. Siłą rzeczy odwróciłam się. Stałam z nim twarzą w twarz.
-Jak się tu dostałeś?-zapytałam zszokowana
Oblizał usta oglądając moje ciało. Speszona zaczęłam rozglądać się za moją szkolną koszulą.
-Tego szukasz?- uniósł moją koszulę w górę.
W co on pogrywa?!
-Oddaj to -poprosiłam.
- To grzech chować tak piękne ciało Ivy... jesteś kusząca. - powiedział sprośnie się uśmiechając.
W tym momencie moje serce stanęło.
====================================================================
Hey kochani! Przedstawiamy Wam kolejny rozdział Nothing Happens Without A Reason.
Serdecznie zapraszamy Was do KOMENTOWANIA, to sprawia, że rozdziały pojawią się szybciej.
P.S. Jakie wrażenia po rozdziale??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz